más vale ser cabeza de perro/ratón que cola de león

 

Zarówno w firmach i instytucjach jak i chociażby drużynach sportowych mówi się, że „więcej warta jest głowa psa/myszy niż ogon lwa” (hiszp. más vale ser cabeza de perro/ratón que cola de león). Dlaczego?

Zarówno pies jak i mysz mają skrajnie inne konotacje niż lew. Pies to co prawda najlepszy przyjaciel człowieka ale w tradycyjnym gospodarstwie stanowił zawsze najmniej wartościowe zwierzę i żył zazwyczaj w mało komfortowych warunkach żywiąc się resztkami ze stołu właścicieli. Stąd „pieskie życie”, „pogoda pod psem” czy „zejść na psy”. Mysz z kolei nie dość, że w gospodarstwie nieprzydatna, była raczej szkodnikiem wyjadającym zapasy zboża, a w dodatku tak mała, że nie nadawała się do niczego nawet jako pożywienie.

Co innego lew, który uznawany jest za króla zwierząt, jest dumnym drapieżnikiem, przed którym respekt czują nawet większe od niego stworzenia. Dlatego należy mu się więcej niż innym (czyli „lwia część”, hiszp. la parte del león), jest waleczny i dzielny, więc „walczy jak lew” (hiszp. luchar como un león), „pokazuje lwi pazur” i ma „lwie serce” (hiszp. corazón de león) a w dodatku ma niezłe powodzenie u płci przeciwnej jako „lew salonowy”.

Jednak mimo to lepiej mieć głowę psa lub myszy niż ogon lwa. Będąc głową jakiejś organizacji jesteśmy na jej czele, przewodniczymy, jesteśmy na pierwszym miejscu. W związku z tym ten, kto jest ostatni i najmniej ważny musi być dokładnie z drugiej strony, czyli pozostaje mu być ogonem. Bycie „głową psa” jest więc bycie pierwszym w czymś mało znaczącym podczas gdy bycie „ogonem lwa” to bycie ostatnim w sprawie istotnej. Powyższe wyrażenie oznacza zatem, że lepsza wygrana w małej sprawie niż przegrana w dużej albo na przykład lepiej być dyrektorem małej firmy niż mało znaczącym pionkiem w wielkiej korporacji.