5 modeli samochodów, które w Hiszpanii okazały się językową wpadką

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, co kryje się za nazwami samochodów? Czasem to hołd dla przyrody, czasem nawiązanie do literatury, a czasem… kompletny przypadek, który w innym języku nabiera zupełnie nowego, jak nie trudno się domyślić, zazwyczaj niefortunnego znaczenia. Zwłaszcza w języku hiszpańskim! Okazuje się, że nazwanie auta to prawdziwa sztuka, a jeśli nie sprawdzisz, co oznacza wybrane słowo w innych językach, możesz skończyć z samochodem o nazwie „Onanista” lub „Gil z nosa”. Brzmi zabawnie? Zobaczcie, jakie motoryzacyjne wpadki zaliczyli producenci samochodów, kiedy ich modele trafiły na rynek hiszpańskojęzyczny!

Mitsubishi Onanista

Źródło fotografii: evofilmshop.com.

Zacznijmy od klasyka, czyli Mitsubishi Pajero. Chociaż nazwa ta wzięła się od Leopardus Pajeros, małego drapieżnika z rodziny kotowatych, występującego w Ameryce Południowej, w samej Hiszpanii przywołuje ona na myśl zgoła co innego. W języku hiszpańskim słowo pajero to obraźliwe określenie kogoś, kto się onanizuje. Ups! W efekcie, Mitsubishi musiało szybko zmienić nazwę auta na Montero zarówno w Hiszpanii, jak i Ameryce Łacińskiej. Jak widać, “myśliwy” brzmi lepiej niż… no, sami wiecie.

Mazda Prostytutka

Źródło fotografii: mazda.drive.place.

Kolejną ciekawostką jest auto o dźwięcznej nazwie Mazda Laputa. Mazda zainspirowała się “Podróżami Guliwera” Jonathana Swifta, gdzie Laputa to latająca wyspa. Niestety, po hiszpańsku la puta oznacza „prostytutkę”. Kto by pomyślał, że z Guliwera był taki świntuch?

Chevrolet nie jedzie

Źródło fotografii: classicautomall.com.

A co z Chevroletem Nova? W teorii wszystko wyglądało w porządku, ale hiszpańskojęzyczni klienci odczytywali to jako no va, czyli „nie jedzie”. Na szczęście, wbrew tej zapowiedzi, Chevrolet Nova całkiem dobrze się sprzedawał. Czyli jednak „no va” mogło daleko zajechać!

Opel Genitalia

Źródło fotografii: autodywaniki-online.pl.

Nie można też zapomnieć o samochodzie o nazwie Opel Ascona. Dla mieszkańców Galicji, regionu w Hiszpanii, nazwa ta wywołuje uśmiech (lub zażenowanie), bo “ascona” w ich języku to delikatnie mówiąc, intymne części kobiecego ciała.

Nissan Glut

Źródło fotografii: automobile-catalog.com.

Na deser mamy jeszcze Nissana Moco. W Japonii moco to po prostu model małego samochodu, ale w hiszpańskim oznacza gila z nosa. A kto o zdrowych zmysłach chciałby jeździć glutem?

Gdyby ktoś jeszcze zastanawiał się czy nauka języków jest ważna, chyba nie trzeba nawet odpowiadać. Może gdyby twórcy samochodów zapisali się na kurs językowy, to na rynku nie pojawiłyby się takie auta jak Ford Pinto, który w Hiszpanii wydaje się być nazwany na cześć małego penisa. Portorykańczycy nie śmiali by się dzisiaj z Toyota Fiera, które nawiązuje do określenia zrzędliwej staruszki. Nie mówiąc juz o tym, że auto Dodge Swinger nie wydawałoby się zachęcać do seksu grupowego. Jak widać, zanim wprowadzi się auto na międzynarodowy rynek, warto przejrzeć słownik. Na szczęście dzisiaj producenci są bardziej ostrożni, ale dawniej takie językowe wpadki zdarzały się całkiem często.

Autorka artykułu: Paulina Eryka Masa

Źródła:

1. Źródło fotografii otwierającej artykuł: autoscout24.pl.

2. Kaczałek W., Prostytutka, gile z nosa, łajno – niefortunne i wulgarne nazwy aut, 2013 [na:] autokult.pl (dostęp: 08.09.2024).

3. Dziekoński M., 13 nazw modeli samochodów, które okazały się językową wpadką, 2017 [na:] swiataut.net (dostęp: 08.09.2024).

4. Kruczkowski K., Dlaczego w Hiszpanii Mitsubishi Pajero ma nazwę Montero? Tik-tokerka wyjaśnia, 2023 [na:] moto.pl (dostęp: 10.03.2025).

5. Żmuda P., “Nie to mieliśmy na myśli”, czyli jak nie nazywać swojego samochodu TOP 10, 2010 [na:] autokult.pl (dostęp: 10.03.2025).