Pakowanie się niepotrzebnie w kłopoty to dosłownie pakowanie się w koszulę długą na 11 varas (hiszp. meterse en camisa de once varas).
Ta tajemnicza jednostka miary była używana na terenie Półwyspu Iberyjskiego oraz w portugalskich i hiszpańskich koloniach. Miała ona wynosić tyle co 3 stopy, czyli około 80 cm. Liczba ta waha się nieco w zależności od kraju i regionu. Można jednak powiedzieć, że koszula, o której mowa w powiedzeniu, powinna być długa na około 9 metrów.
Wyjątkowo długa koszula, choć oczywiście nie aż tak długa, była częścią pewnego średniowiecznego obrzędu adopcyjnego. Mężczyzna, który chciał przysposobić sobie dziecko, musiał włożyć je w specjalnie uszytą na tą okazję, przesadnie dużą koszulę przez rękaw i wyjąć przez otwór kołnierza, po czym symbolicznie całował je w czoło, co miało pokazać, że uznaje on swoje ojcostwo. Tego typu rytuał miał być symboliczną reprezentacja porodu. Przyjęcie do domu dziecka było zatem uznane za przyjęcie na siebie „problemu”, wzięcia odpowiedzialności za istotę powołaną do życia przez kogoś innego, więc wiązało się z komplikacjami, w które pakowano się na własne życzenie i których można było uniknąć.
Źródło:
Buitrago A., Diccionario de dichos y frases hechas, epub, Barcelona 2012, s. 462.