
Kiedy robi się coś na wszelki wypadek, nie przeczuwając żadnego konkretnego zagrożenia ale chcąc przygotować się na wszystko, to robi się to „w razie much” (hiszp. por si las moscas). Na przykład gdy w prognozie pogody nie wspominano nic o deszczu ale niebo jest dość pochmurne, można „w razie much” zabrać ze sobą parasol wychodząc z domu.
W dawnych czasach gdy lodówek jeszcze nie było, przykrywano przechowywane w domu jedzenie, żeby nie zostało skażone przez latające po domu insekty, szczególnie muchy. Te mało wybredne owady siadające często na psującym się mięsie i zwierzęcych odchodach przenoszą często różnego rodzaju bakterie i pasożyty, więc już sama ich obecność na jedzeniu może być niebezpieczna. W dodatku lubią w mięsie i resztkach organicznych składać jaja i zostawiać tam swoje odchody, a wraz z nimi patogeny wywołujące między innymi salmonellozę, cholerę, gruźlicę lub polio[i]. Przezorny gospodarz zamyka więc szczelnie pojemniki z jedzeniem właśnie na wypadek, gdyby w okolicy pojawiły się chętne na żerowanie muchy.[ii]
Źródło fotografii:
[i] Mucha domowa – czy jest groźna dla człowieka? Jak się jej pozbyć?, 2020 [na:] poradnikzdrowie.pl (dostęp: 18.01.2025).
[ii] González A., ¿Cuál es el origen de la expresión “Por si las moscas”?, 2024 [na:] billiken.lat (dostęp: 18.01.2025).