Nazywamy coś chińskim opowiadaniem (hiszp. un cuento chino), kiedy w to zupełnie nie wierzymy, jest to więc “bujda na resorach” historia, którą uznajemy za nieprawdopodobną, zmyśloną i nietrzymającą się sensu.
Najprawdopodobniej idiom ma związek z żyjącym na przełomie XIII i XIV wieku weneckim handlarzem i podróżnikiem, Marco Polo. Wraz ze swym ojcem i stryjem przemierzył jedwabny szlak i dotarł z Włoch aż do dalekich Chin. Przemierzając Azję poznawał nowe rasy, kultury, języki i zwierzęta, co niewielu Europejczyków przed nim miało szansę doświadczyć. Wszystkie nowości, które napotkał, spisywał skrzętnie, a jego pamiętnik z podróży (pierwszy raz ukazany drukiem w 1477 roku, w wersji polskiej zatytułowany „Opisanie świata”) został w XVI wieku przełożony na język hiszpański. Jednak dla przeciętnego zjadacza chleba historie o osobliwie wygladających ludziach ze wschodu i niesamowitych zwierzętach z innego kontynentu były równie abstrakcyjne co średniowieczne historie o rycerzach i smokach, więc szybko stwierdzili, że książka Marco Polo to zbiór wymyślonych historii lub po prostu żart. Ponieważ większość opowiadań podróżnika dotyczyło Chin, do tej pory „chińskie opowiadanie” to opowiastka, w którą trudno jest uwierzyć.
Źródło: Cuentos chinos – spanish slang [na:] spanishpodcast.net (dosłownie: 18.08.2020).